Sezon na maliny już trwa. Warto pomyśleć już teraz o zrobieniu malinówki.
Przyda się na okres jesienno-zimowy, bo to wspaniały, naturalny lek przeciwgrypowy,
napotny i przeciwgorączkowy.
Nalewkę malinową warto również stosować w dolegliwościach trawiennych, nieżytach jelit
i żołądka.
Są jednak przeciwwskazania, bo przetworów z malin i ich liści nie powinni używać chorzy
na zapalenie nerek i skazę moczanową.
Jednakże w ostatnich latach to stwierdzenie wydaje się być kontrowersyjne.
Maliny oprócz walorów smakowych i kuszącego wyglądu, jak wszystkie owoce jagodowe
są skarbnicą minerałów i witamin.
Nalewka na wódce przygotowana z surowych malin zachowuje w pełni dobroczynne właściwości zdrowotne tych owoców.
Poniższy przepis na nalewkę malinową pochodzi z kulinarnego zeszytu mojej Babci.
Składniki:
Wykonanie:
Przebrane maliny umieszczamy w 2 litrowym słoju, zalewamy wódką 40%.
Jeżeli lubimy nalewkę mocniejszą to dodajemy spirytus.
Szczelnie zamykamy i dokładnie wstrząsamy zawartość słoja.
Odstawiamy w nasłonecznione miejsce na 10-14 dni, nie zapominając o codziennym wstrząsaniu zawartości słoja.
Po upływie tego czasu zlewamy wytrawną nalewkę, przecedzając przez dwuwarstwową gazę,
do drugiego słoja. Można przelać do butelki.
Szczelnie zamykamy i odstawiamy w chłodne, ciemne miejsce.
Pozostałe w słoju maliny zasypujemy cukrem w ilości dowolnej, wg własnego uznania.
Dodanie 400 g cukru na każdy 1 kg malin daje jak na mój gust dość słodką nalewkę.
Oczywiście zależy to od tego jak kwaśne mamy maliny.
Słój szczelnie zamykamy, wstrząsamy i odstawiamy na kolejne 10-14 dni.
Jak wcześniej nie zapominamy o codziennym wstrząsaniu zawartości słoja.
Po tym czasie zlewamy sok przecedzając przez kilkuwarstwową gazę do drugiego słoja lub butelki.
Łączymy z wcześniej zlaną wytrawną nalewką.
Możemy wycisnąć owoce najlepiej przez lnianą ściereczkę, ale wówczas otrzymamy mniej
klarowną nalewkę (ja wyciskam, bo szkoda mi stracić to, co jeszcze zawarte jest w resztkach owoców). Otrzymany przesącz łączymy z całością nalewki i mieszamy.
Przelewamy do butelek i szczelnie zamykamy. Przechowujemy w chłodnym, ciemnym miejscu.
Jeżeli jest mało klarowna (zwłaszcza, gdy wyciskaliśmy owoce), zlewamy znad osadu do butelek, szczelnie zamykamy i ponownie odstawiamy w chłodne, ciemne miejsce.
Najlepsza jest po upływie co najmniej 4 miesięcy, ale czas działa pozytywnie na jej walory smakowe.
Przyda się na okres jesienno-zimowy, bo to wspaniały, naturalny lek przeciwgrypowy,
napotny i przeciwgorączkowy.
Nalewkę malinową warto również stosować w dolegliwościach trawiennych, nieżytach jelit
i żołądka.
Są jednak przeciwwskazania, bo przetworów z malin i ich liści nie powinni używać chorzy
na zapalenie nerek i skazę moczanową.
Jednakże w ostatnich latach to stwierdzenie wydaje się być kontrowersyjne.
Maliny oprócz walorów smakowych i kuszącego wyglądu, jak wszystkie owoce jagodowe
są skarbnicą minerałów i witamin.
Nalewka na wódce przygotowana z surowych malin zachowuje w pełni dobroczynne właściwości zdrowotne tych owoców.
Poniższy przepis na nalewkę malinową pochodzi z kulinarnego zeszytu mojej Babci.
- 1 kg malin
- 0.75 l wódki 40%
- 150 ml spirytusu 96% (opcjonalnie)
- 300 - 400 g cukru
Wykonanie:
Przebrane maliny umieszczamy w 2 litrowym słoju, zalewamy wódką 40%.
Jeżeli lubimy nalewkę mocniejszą to dodajemy spirytus.
Szczelnie zamykamy i dokładnie wstrząsamy zawartość słoja.
Odstawiamy w nasłonecznione miejsce na 10-14 dni, nie zapominając o codziennym wstrząsaniu zawartości słoja.
Po upływie tego czasu zlewamy wytrawną nalewkę, przecedzając przez dwuwarstwową gazę,
do drugiego słoja. Można przelać do butelki.
Szczelnie zamykamy i odstawiamy w chłodne, ciemne miejsce.
Pozostałe w słoju maliny zasypujemy cukrem w ilości dowolnej, wg własnego uznania.
Dodanie 400 g cukru na każdy 1 kg malin daje jak na mój gust dość słodką nalewkę.
Oczywiście zależy to od tego jak kwaśne mamy maliny.
Słój szczelnie zamykamy, wstrząsamy i odstawiamy na kolejne 10-14 dni.
Jak wcześniej nie zapominamy o codziennym wstrząsaniu zawartości słoja.
Po tym czasie zlewamy sok przecedzając przez kilkuwarstwową gazę do drugiego słoja lub butelki.
Łączymy z wcześniej zlaną wytrawną nalewką.
Możemy wycisnąć owoce najlepiej przez lnianą ściereczkę, ale wówczas otrzymamy mniej
klarowną nalewkę (ja wyciskam, bo szkoda mi stracić to, co jeszcze zawarte jest w resztkach owoców). Otrzymany przesącz łączymy z całością nalewki i mieszamy.
Przelewamy do butelek i szczelnie zamykamy. Przechowujemy w chłodnym, ciemnym miejscu.
Jeżeli jest mało klarowna (zwłaszcza, gdy wyciskaliśmy owoce), zlewamy znad osadu do butelek, szczelnie zamykamy i ponownie odstawiamy w chłodne, ciemne miejsce.
Najlepsza jest po upływie co najmniej 4 miesięcy, ale czas działa pozytywnie na jej walory smakowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz